Za nami 19. edycja corocznego charytatywnego rajdu zabytkowych samochodów „ZŁOMBOL”. Trasa rajdu prowadziła w kierunku Morza Czarnego, a tegoroczna meta znajdowała się w Giresun w Turcji – miejscu, gdzie góry spotykają się z morzem. Celem wyprawy była zbiórka środków na wsparcie domów dziecka. W rajdzie, który łączy pasję motoryzacji z działalnością dobroczynną, po raz kolejny wzięła udział ekipa reprezentująca gminę Teresin.
Dwa lata temu, wracając z Gibraltaru, myśleliśmy, że to był najtrudniejszy rajd. Teraz okazuje się, że nie. Ten był o wiele trudniejszy ze względu na wysokie temperatury, odległość, czas, zmęczenie i inne czynniki. Było tak gorąco, że pedał sprzęgła zacinał się w podłodze i musieliśmy podnosić go ręcznie. Najgorzej robi się to na prostym odcinku, przy budce celnej na granicy z Serbią. Tego samego dnia zgubiliśmy gdzieś światła i musieliśmy zakończyć podróż w najbliższym miasteczku. Następnego dnia światła działały już normalnie. Gorąc był tak intensywny, że cały czas musieliśmy pilnować wskaźników temperatury wody. W pewnym momencie temperatura przekroczyła 100 stopni. Najtrudniejsze są długie podjazdy przy takich temperaturach.
Główną niespodzianką była awaria w drodze powrotnej. W Rumunii odmówiła współpracy turbina. Do domu mieliśmy około 1500 kilometrów, więc sytuacja stała się naprawdę niebezpieczna. Szukaliśmy pomocy u miejscowych i otrzymaliśmy ją. Obcy ludzie, własnymi autami, pojechali na stację, by kupić nam olej – wszystko całkowicie za darmo, bez zapytania o zapłatę. Dzwonili po mechaników, a jeśli trzeba, pomagali nam popchnąć auto, bez najmniejszego oporu. Sytuacja była kryzysowa. Co robić? Myśli kłębiły się w głowach. Okazało się, że silnik pracuje normalnie. Słychać było świst, a auto dymiło na biało. Zadzwoniliśmy do Grzegorza Boczkowskiego i już wiedzieliśmy, że musimy zaślepić turbo, bo wysysało olej z silnika. (Grzegorz mówił, żeby zaślepić turbo od strony powrotnej, ale ze względu na padający deszcz, nie było to możliwe.) Problem polegał na tym, że musieliśmy dolewać olej, a nie mogliśmy zgasić silnika, bo nie mieliśmy rozrusznika. Zaślepiwszy od strony zasilania, kontynuowaliśmy jazdę. Auto zaczęło brać olej, dymiło, ale jechało dalej w kierunku domu. Była noc, więc nie zwracaliśmy zbyt dużej uwagi na siebie, choć czasami trafialiśmy na patrol policji. Jechaliśmy na nawigacji Google, która ostrzegała o możliwych powodziach w Rumunii. Ze względu na zamknięte drogi, nawigacja dodała nam 400 kilometrów, aby objechać zagrożony rejon. O godzinie 4 nad ranem Justyna stanowczo stwierdziła, że musimy się zatrzymać i odpocząć. Po kilku godzinach snu obudziliśmy się w innej rzeczywistości. Było widno, a auto nadal dymiło, pomimo zaślepienia turbiny. Kolejny telefon i rozmowa z „Dżordżem”, który powiedział, że turbo może się zasysać z powrotem. Przy pomocy odciętych palców od rękawiczki zaślepiliśmy powrót turbo. Auto przestało dymić i brać olej. Nie mamy już turbiny, ale nadal jesteśmy w grze. Doświadczyliśmy awarii i otrzymaliśmy pomoc. Inne załogi również zmagały się z podobnymi problemami. Udało nam się zakończyć kolejny rajd! Pieniądze na rzecz dzieci zostały zebrane! Tegoroczny Złombol już zebrał ponad 3 miliony złotych.
Słowa podziękowań kierujemy do ludzi i firm, które wsparły i wspierają nasze dzieło: Norberta Wojciechowskiego i Dariusza Pietrzyka – BONDAR Stacje Diagnostyczne, Wojciecha Pietrzaka – Przewierty sterowane 2p, Sławomira Bartczaka – Zespół Amarillo, Łukasza Augustyniaka – Pogotowie Panelowe, Iwony Kraśniewskiej – ZwierzakoweZoo, Państwa Szymańczaków – ASBO Stacja Paliw w Elżbietowie, Piotra i Grzegorza Dobaczewskich – Best DriveNavigator, Piotra Szymańskiego – OMNIBUS, firmy M.Profi, Agaty Bałut i Piotra Lipińskiego – Elektryk EU.
Specjalne podziękowania składamy wójtówi Gminy Teresin Markowi Olechowskiemu za wieloletnie wspieranie naszej działalności. Dziękujemy wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wspierają Złombol.
Paweł Przedpełski